15.05.2013

Rozdział 6

Jeszcze raz zapraszam na bloga mojej przyjaciółki. Proszę o komentarze. Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodoba.
6) Matt i Hogsmeade
- Czy mógłbym prosić o uwagę? - Zapytał Dumbledore. Po paru sekundach zapanowała cisza. - Za tydzień w sobotę, 30 października odbędzie się Bal Halloweenowy. Odbędzie się o godzinie 19 i będzie trwać do 3 nad ranem. Mogą na niego przyjść uczniowie od 3 roku i wzwyż. Bez odpowiedniego przebrania nie wpuszczamy! O północy zostaną ogłoszeni król i królowa balu. A teraz wsuwajcie!- Zakończył wywołując tą wiadomością furorę wśród uczniów, a zwłaszcza dziewcząt.
***
Wieczorem, kiedy każda siedziała na swoim łóżku Dorcas spytała:
- Za co się przebieracie?
- Ja... Chyba nie pójdę na bal... - Powiedziała Ann.
- No co ty?! - Oburzyła się Dorcas - Dlaczego?
- Bo i tak mnie nikt nie zaprosi...
- I tylko dlatego nie idziesz?
- Chyba tak...
- Ale ty musisz iść!
- Dor, Ann jak będzie chciała to pójdzie - obroniła Lily przyjaciółkę.
- Dorcas, jak mnie ktoś zaprosi to pójdę.
- No dobra. To mogę znieść. A ty Lily, za kogo się przebierasz?
- Hmm... Nie powiem! - Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Ej!
- No co?
- Dlaczego nie powiesz? Jak nie powiesz to Ja tobie też nie powiem!
- No to nie mów...
- Ale mam z tobą udrękę...
- W ten weekend jest wyjście do Hogsmeade. Idziemy?
- Tak! Musimy kupić stroje.
- Ale się rozdzielimy - dodała Lily.
- Ok - powiedziała z żalem w głosie Dor, która bardzo chciała wiedzieć za kogo przebiera się jej przyjaciółka.
***
[sobota]
Lily obudziłam się wyspana o 7:00. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przygotowałam się na do wyjścia. Była końcówka października więc musiałam już zrezygnować z letnich sukienek. Ubrałam się więc w jeansy, bluzkę z krótkim rękawem, a na to bluzę. Na ramię założyłam małą torebkę z portfelem. Gotowa zaczęłam budzić dziewczyny;
- Jest sobota, nie musimy wstawać - mruknęła Dor.
- Ale jak się nie pośpieszymy to będziemy musiały stać w kolejce do Filcha!
- Mhmm... - Mruknęła i ponownie zasnęła.
Po kilku nieudanych próbach wyczarowałam dwa wiadra zimnej wody i wylałam z nich wodę na Ann i Dorcas.
- Aaaaaaa... LILY! - Krzyczały lecz ja właśnie uciekałam przed ich gniewem do Pokoju Wspólnego. Tam spotkałam już Huncwotów, lecz moją uwagę przykuł chłopak z szóstego roku, który zmierzał ku mnie. Był bardzo przystojny. Miał włosy koloru ciemnoblond i niebieskie oczy.
- Cześć Lily. Jestem Matt. - Przedstawił się.
- Cześć. - Odpowiedziałam.
- Idziesz już z kimś na bal?
- Nie, czemu pytasz? - Kątem oka zobaczyłam, że Jamesa zmierzaj ku niej i chłopakowi. Na szczęście przytrzymali go Remus i Syriusz.
- Pójdziesz ze mną na ten bal? - Moją głowę zasypały różne myśli. Był przystojny, ponoć mądry i dobry w zaklęciach, więc czemu nie? Ale co powie Potter? Zaraz, zaraz: co mnie interesuje co powie Potter? - James wyrwał się przyjacielom i zmierzył ku nam. Matt zdawał się tym nie przejmować, albo poprostu tego nie widział. Wiedziałam, że nie mam dużo czasu na zastanowienie. Raz kozie śmierć:
- Tak.
- Super! To będę czekać na ciebie w Pokoju Wspólnym o 18:45, ok?
- Dobra. Pa.
- Pa - i odszedł do swoich przyjaciół z roku. Nagle, nie wiadomo skąd wyparowały dziewczyny.
- Ale ty masz farta! Ubiega się o ciebie najfajniejszy 5 i 6 - klasista!
- Od razu ubiega, po prostu chciał ze mną iść an bal.
- Ale ty skromna!
- Ann, idziemy do Hogsmade kupić stroje, ale ty nie wiadomo czy idziesz. - Zamieniłam temat, a Ann się zaczerwieniła.
- No... No bo mnie ktoś zaprosił... - Zaczerwieniła się.
- KTO? - Krzyknęła Dorcas.
- Nikt taki... - I ruszyła w stronę WS. Podczas drogi rozmawiałyśmy. Mniej więcej w połowie dołączyli do nas 3/4 Huncwotów. Bez Pottera. Po śniadaniu od razu ruszyłyśmy w stronę Ficha, który sprawdzał czy każdy kto wychodzi do Hogsmeade. Ustawiłyśmy się w małej, kilkuosobowej kolejce.
Stanęłyśmy przed Trzema Miotłami.
- To spotkajmy się za trzy godziny w Trzech Miotłach, ok? - Spytałam. Otrzymałam odpowiedź twierdzącą. Dor poszła na główną ulicę i do największego firmowego sklepu. Ann zniknęła niewiadomo gdzie.
Poszłam do pierwszego lepszego sklepu z przebraniami: Nic dla osób w moim wieku. Drugi: Nic fajnego. Trzeci: za drogo! [...] Dziewiąty: Sklep z BARDZO drogimi butami. Zrezygnowana usiadłam na ławce i spojrzałam na zegarek. Minęła godzina. W tłumie dostrzegłam Dor. Zerwałam się z miejsca i weszłam do pierwszego lepszego sklepu nie dbając oto by był z ubraniami. Był to bardzo duży sklep z dużą ilością z pewnością modnych i drogich ubrań, dodatków i butów. Wszystko było posegregowane kolorami i kategoriami. Wystrój był w kolorach beżowych i jasnobrązowych. Wyjrzałam na zewnątrz, a tam gdzie powinno być do niego wejście była szara tabliczka z napisem: "OTWARCIE: 1 LISTOPADA". Gdy byłam mniej więcej w połowie drogi do wyjścia, zapewne, właścicielka powiedziała:
- Nie wychodź. Szukasz czegoś?
- Tak, stroju na Bal Halloweenowy, ale było napisane, że...
- Oj tam, jak ty jedna coś kupisz to nic się nie stanie. To czego szukasz?
***

Wyszłam ze sklepu bardzo zadowolona. Spojrzałam na zegarek. Za 10 minut miałyśmy się spotkać. Ruszyłam do Trzech Mioteł. Tam dziewczyny siedziały przy stoliku z Remusem i Peterem.
- Hej, gdzie reszta?
- Rogacz i Łapa są na treningu.
- W jakim sklepie kupiłaś zawartość tej wielkiej torby? Nie ma na niej logo.
- Myślisz, że ci powiem żebyś mogła spytać za kogo się przebieram? Zapomnij. - Dorcas zrobiła minę naburmuszonego sześciolatka, któremu mamanie chce kupić kolejnej zabawki.
- Nigdy nie uda ci się oszukać Rudej - mrukną Remus i uśmiechną się lekko pod nosem.
- Zamówiliście już coś? - Spytałam.
- Nie dopiero co przyszliśmy.
- To ja pójdę zamówić kremowe piwo dla nas wszystkich.
- Ja pójdę z tobą - zaoferował się Remus - pomogę ci nieść.
- Ok.
***
Byłam w drodze do Dormitorium. Dziewczyny zostały jeszcze w barze. Nagle drogę zastąpił mi Syriusz.
- Co ty sobie wyobrażasz?
- Nie rozumem...
- James od dwóch miesięcy chce się z tobą umówić, a ten Matt poprostu się ciebie pyta i już? Przez ciebie Rogacz zrobił trening ze złości by odreagować i nikt z drużyny nie poszedł do Hogsmade. Byle to był tylko trening. Ba! On się NA NAS wyżywał PRZE CIEBIE! - Wykrzykną. Czekając na moją odpowiedź.
- Moja wina? To on nie daje mi żyć tym "Evans, umówisz się ze mną?". Wcale się o to nie prosiłam! - Wykrzyknęłam.
- A Matt?
- Pójdę z nim na bal, czy to coś złego? - Ucięłam i pobiegłam do Dormitorium.


5 komentarzy:

  1. Świetnie piszesz, znalazłam parę literówek, ale to nic. Czekam na kolejny wpis :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tego bloga. <333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine