Jeszcze raz zapraszam
na bloga
mojej przyjaciółki. Proszę o komentarze. Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam
spodoba.
6) Matt i Hogsmeade
- Czy mógłbym prosić
o uwagę? - Zapytał Dumbledore. Po paru sekundach zapanowała cisza. - Za tydzień w
sobotę, 30 października odbędzie się Bal Halloweenowy. Odbędzie się o godzinie
19 i będzie trwać do 3 nad ranem. Mogą na niego przyjść uczniowie od 3 roku i
wzwyż. Bez odpowiedniego przebrania nie wpuszczamy! O północy zostaną ogłoszeni
król i królowa balu. A teraz wsuwajcie!- Zakończył wywołując tą wiadomością
furorę wśród uczniów, a zwłaszcza dziewcząt.
Wieczorem, kiedy
każda siedziała na swoim łóżku Dorcas spytała:
- Za co się
przebieracie?
- Ja... Chyba nie
pójdę na bal... - Powiedziała Ann.
- No co ty?! -
Oburzyła się Dorcas - Dlaczego?
- Bo i tak mnie nikt
nie zaprosi...
- I tylko dlatego nie
idziesz?
- Chyba tak...
- Ale ty musisz iść!
- Dor, Ann jak będzie
chciała to pójdzie - obroniła Lily przyjaciółkę.
- Dorcas, jak mnie
ktoś zaprosi to pójdę.
- No dobra. To mogę
znieść. A ty Lily, za kogo się przebierasz?
- Hmm... Nie powiem! - Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Ej!
- No co?
- Dlaczego nie
powiesz? Jak nie powiesz to Ja tobie też nie powiem!
- No to nie mów...
- Ale mam z tobą
udrękę...
- W ten weekend jest
wyjście do Hogsmeade. Idziemy?
- Tak! Musimy kupić
stroje.
- Ale się rozdzielimy
- dodała Lily.
- Ok - powiedziała z
żalem w głosie Dor, która bardzo chciała wiedzieć za kogo przebiera się jej
przyjaciółka.
[sobota]
Lily obudziłam się
wyspana o 7:00. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przygotowałam
się na do wyjścia. Była końcówka października więc musiałam już zrezygnować z
letnich sukienek. Ubrałam się więc w jeansy, bluzkę z krótkim rękawem, a na to
bluzę. Na ramię założyłam małą torebkę z portfelem. Gotowa zaczęłam budzić
dziewczyny;
- Jest sobota, nie
musimy wstawać - mruknęła Dor.
- Ale jak się nie
pośpieszymy to będziemy musiały stać w kolejce do Filcha!
- Mhmm... - Mruknęła
i ponownie zasnęła.
Po kilku nieudanych próbach
wyczarowałam dwa wiadra zimnej wody i wylałam z nich wodę na Ann i Dorcas.
- Aaaaaaa... LILY! -
Krzyczały lecz ja właśnie uciekałam przed ich gniewem do Pokoju Wspólnego. Tam spotkałam już
Huncwotów, lecz moją uwagę przykuł chłopak z szóstego roku, który zmierzał ku
mnie. Był bardzo przystojny. Miał włosy koloru ciemnoblond i niebieskie oczy.
- Cześć Lily. Jestem
Matt. - Przedstawił się.
- Cześć. -
Odpowiedziałam.
- Idziesz już z kimś
na bal?
- Nie, czemu pytasz?
- Kątem oka zobaczyłam, że Jamesa zmierzaj ku niej i chłopakowi. Na szczęście
przytrzymali go Remus i Syriusz.
- Pójdziesz ze mną na
ten bal? - Moją głowę zasypały różne myśli. Był przystojny, ponoć mądry i dobry
w zaklęciach, więc czemu nie? Ale co powie Potter? Zaraz, zaraz: co mnie
interesuje co powie Potter? - James wyrwał się przyjacielom i zmierzył ku nam.
Matt zdawał się tym nie przejmować, albo poprostu tego nie widział. Wiedziałam,
że nie mam dużo czasu na zastanowienie. Raz kozie śmierć:
- Tak.
- Super! To będę
czekać na ciebie w Pokoju Wspólnym o 18:45, ok?
- Dobra. Pa.
- Pa - i odszedł do
swoich przyjaciół z roku. Nagle, nie wiadomo skąd wyparowały dziewczyny.
- Ale ty masz farta!
Ubiega się o ciebie najfajniejszy 5 i 6 - klasista!
- Od razu ubiega, po
prostu chciał ze mną iść an bal.
- Ale ty skromna!
- Ann, idziemy do
Hogsmade kupić stroje, ale ty nie wiadomo czy idziesz. - Zamieniłam temat, a Ann
się zaczerwieniła.
- No... No bo mnie
ktoś zaprosił... - Zaczerwieniła się.
- KTO? - Krzyknęła
Dorcas.
- Nikt taki... - I
ruszyła w stronę WS. Podczas drogi rozmawiałyśmy. Mniej więcej w połowie
dołączyli do nas 3/4 Huncwotów. Bez Pottera. Po śniadaniu od razu ruszyłyśmy w
stronę Ficha, który sprawdzał czy każdy kto wychodzi do Hogsmeade. Ustawiłyśmy
się w małej, kilkuosobowej kolejce.
Stanęłyśmy przed
Trzema Miotłami.
- To spotkajmy się za
trzy godziny w Trzech Miotłach, ok? - Spytałam. Otrzymałam odpowiedź
twierdzącą. Dor poszła na główną ulicę i do największego firmowego sklepu. Ann
zniknęła niewiadomo gdzie.
Poszłam do pierwszego lepszego sklepu z
przebraniami: Nic dla osób w moim wieku. Drugi: Nic fajnego. Trzeci: za drogo!
[...] Dziewiąty: Sklep z BARDZO drogimi butami. Zrezygnowana usiadłam na ławce
i spojrzałam na zegarek. Minęła godzina. W tłumie dostrzegłam Dor. Zerwałam się
z miejsca i weszłam do pierwszego lepszego sklepu nie dbając oto by był z
ubraniami. Był to bardzo duży sklep z dużą ilością z pewnością modnych i
drogich ubrań, dodatków i butów. Wszystko było posegregowane kolorami i
kategoriami. Wystrój był w kolorach beżowych i jasnobrązowych. Wyjrzałam na zewnątrz, a
tam gdzie powinno być do niego wejście była szara tabliczka z napisem:
"OTWARCIE: 1 LISTOPADA". Gdy byłam mniej więcej w połowie drogi do
wyjścia, zapewne, właścicielka powiedziała:
- Nie wychodź.
Szukasz czegoś?
- Tak, stroju na Bal
Halloweenowy, ale było napisane, że...
- Oj tam, jak ty
jedna coś kupisz to nic się nie stanie. To czego szukasz?
***
Wyszłam ze sklepu
bardzo zadowolona. Spojrzałam na zegarek. Za 10 minut miałyśmy się spotkać.
Ruszyłam do Trzech Mioteł. Tam dziewczyny siedziały przy stoliku z Remusem i
Peterem.
- Hej, gdzie reszta?
- Rogacz i Łapa są na
treningu.
- W jakim sklepie
kupiłaś zawartość tej wielkiej torby? Nie ma na niej logo.
- Myślisz, że ci
powiem żebyś mogła spytać za kogo się przebieram? Zapomnij. - Dorcas zrobiła minę naburmuszonego sześciolatka, któremu mamanie chce kupić kolejnej zabawki.
- Nigdy nie uda ci
się oszukać Rudej - mrukną Remus i uśmiechną się lekko pod nosem.
- Zamówiliście już
coś? - Spytałam.
- Nie dopiero co
przyszliśmy.
- To ja pójdę zamówić
kremowe piwo dla nas wszystkich.
- Ja pójdę z tobą -
zaoferował się Remus - pomogę ci nieść.
- Ok.
***
Byłam w drodze do
Dormitorium. Dziewczyny zostały jeszcze w barze. Nagle drogę zastąpił mi
Syriusz.
- Co ty sobie
wyobrażasz?
- Nie rozumem...
- James od dwóch
miesięcy chce się z tobą umówić, a ten Matt poprostu się ciebie pyta i już?
Przez ciebie Rogacz zrobił trening ze złości by odreagować i nikt z drużyny nie poszedł do Hogsmade.
Byle to był tylko trening. Ba! On się NA NAS wyżywał PRZE CIEBIE! - Wykrzykną.
Czekając na moją odpowiedź.
- Moja wina? To on
nie daje mi żyć tym "Evans, umówisz się ze mną?". Wcale się o to nie
prosiłam! - Wykrzyknęłam.
- A Matt?
- Pójdę z nim na bal,
czy to coś złego? - Ucięłam i pobiegłam do Dormitorium.
Ja chcę więcej :) :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, znalazłam parę literówek, ale to nic. Czekam na kolejny wpis :D
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJest już 7, ale ósmego nie powinno być przed 26.05
UsuńUwielbiam tego bloga. <333
OdpowiedzUsuń