28.05.2013

Rozdział 9


Trochę długo czekaliście na ten rozdział, ale mam nadzieję, że się opłacało. Od 3 do 8 czerwca mnie i Mai nie będzie, ponieważ wyjeżdżamy na ten 6 dni z całą naszą klasą nad morze. Ale nie martwcie się, wrócimy zapewne z masą nowych pomysłów.

Ala


....:::***:::....

Lily wstała rano strasznie niewyspana. Pomyślała o minionej nocy. Przez to spotkanie spała tylko dwie godziny, ale opłacało jej się. Rogacz nie będzie już jej zaczepiał. Wstała i ruszyła do łazienki, z której właśnie wychodziła Dor. Ubrała się i zeszła z dziewczynami na śniadanie. Usiadły przy stole, a Huncwoci obok nich. Większość uczniów Hogwartu oczekiwała "Evans, umówisz się ze mną?" i następnego widowiska by życie w Hogwarcie nie było takie nudne. Oczekiwali od nich trochę rozrywki. Ale nic. Rogacz siedzi naprzeciwko Rudej, a oni jedzą śniadanie i rozmawiają jak by nigdy nic. Nawet ich przyjaciele zdziwili się zachowaniem Lily i Jamesa. Poszli wszyscy do sali od Obrony Przed Czarną Magią. Profesor Welbrong otworzył drzwi od klasy i weszli.

- Ponieważ trochę wyprzedziliśmy program nauczania więc zajmiemy się tematem nie obowiązkowym: Zaklęciem Patronusa. Kto nam powie więcej na ten temat? Panna Evans?

- Patronus to czar, którego używa się, by przepędzić dementorów. Zazwyczaj jest srebrną mgłą, lecz wytrenowany czarodziej umie wyczarować cielesnego patronusa. W takim wypadku patronus danego czarodzieja za każdym razem przybiera formę tego samego zwierzęcia. Zdarza się, że patronus ulega zmianie pod wpływem silnych przeżyć i emocji. By wykonać zaklęcie należy przypomnieć sobie jakieś szczęśliwe wspomnienie, następnie wykonać wysoko obrót różdżką  i gwałtownym ruchem wycelować i na koniec wypowiedzieć formułę: Expecto Patronum.

- Wspaniale! 20 punktów dla Gryffindoru. Chciała byś może zademonstrować nam to zaklęcie? - Lily się zawahała, nigdy przecież nie robiła tego zaklęcia i mogła się ośmieszyć. Z drugiej strony nikt go nie umie więc nic się nie stanie.

- Dobrze. - Odpowiedziała. Wstała i ruszyła na  środek odprowadzona oczami uczniów. Pomyślała o swoim najszczęśliwszym wspomnieniu...

 
RETROSPEKCJA:

Obudziłam się wcześnie i spojrzałam na zegarek, była 7:30. Ubrałam się w swoją ulubioną zieloną sukienkę na ramiączkach i zapukałam do pokoju mojej kochanej siostrzyczki.

- Tuniu, pójdziemy na plac zabaw? Proooszę.

- Oczywiście Lily, tylko się ubiorę.

Zeszłam na dół i zobaczyłam tatę czytającego gazetę i mamę krzątającą się przy kuchni i próbując coś zrobić ze spalonej jajecznicy.

- Mamo, jak zjemy śniadanie to pójdę z Tunią na plac zabaw, dobrze?

- Oczywiście skarbie tylko wróćcie przed obiadem.

- Ok.

Nagle jakaś sowa wleciała do domu. Mama zaczęła ją przeganiać, a tata kiedy zobaczył tego ptaka to pomógł swojej żonie.

- Za czekajcie! Ta sowa ma list!

- Co? - Spytała mama.

- Poczekajcie. - Odwiązałam list, sowa sama odleciała. Zaczęłam czytać na głos:


Szanowna Panno Evans,
Mamy przyjemność poinformować Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.

Z wyrazami szacunku,
Minerva McGonagal, zastępca dyrektora.


 - Co? - Zdążyłam powiedzieć przed przyjściem, do naszego domu, starego człowieka w błękitnej kietce i z dłuuugą brodą... (a może to nie byłą sukienka?)

KONIEC RETROSPEKCI


[Oczami Lily]

Wykonałam poprawny ruch różdżką i wykrzyknęłam Expecto Patronum! i z mojej różdżki wyleciała biała, piękna łania.

- Brawo! - Powiedział profesor i zaczął mi bić brawo, a za nim reszta uczniów. Poczułam, że moje policzki robią się czerwone. - Ktoś chce jeszcze spróbować?

- Ja - zgłosili się Syriusz i James jednocześnie.

- To niech James zacznie. - Rogacz wstał i zapewne przypomniał sobie to wspaniałe wspomnienie.

 

RETROSPEKCJA:

[gra w butelkę, Lily musi pocałować Jamesa]

- Nieeee…, wszyscy tylko nie on!

- Przykro mi, musisz. – Powiedziała Dor. Ponieważ siedziałem po jej prawej stronie nie musiała wstawać. Obróciła się, zbliżyła do niego, lekko pocałowała i szubko znów odwróciła. Czemu tak krótko? Teraz już miał pewność że się w niej zakochał. Z nią umówić będzie trudniej niż z resztą dziewczyn. Ona go nienawidziła, przynajmniej tak mówiła. Ale dla niego nie ma rzeczy niemożliwych.

KONIEC RETROSPEKCJI


[Oczami Lily]

- Expecto Patronum! - wykrzyknął i z jego różdżki wyleciał jeleń. Łania i jeleń. W bibliotece kiedyś czytałam, że jeśli zwierzęta są tego samego "rodzaju" to są sobie przeznaczone. Nieee... A może Matt też ma jelenia? NIE! Teoretycznie chodzę z nim, ale traktuję go jak kolegę...

Spojrzałam na Remusa i wiedziałam, że on też TO wie. Wymówiłam do niego nieme: "Nie mów nikomu". A on na znak, że zrozumiał kiwną głową. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć.
22.05.2013

Rozdział 8

Ten rozdział jest krótki i całkowicie napisany przeze mnie, Maję: będę pomagać Ali pisać tego bloga. To jest taki krótki rozdział, którym chcę "przywitać" się z Wami.
Maja

8) Zostańmy... przyjaciółmi?



Z balu Lily poszła z dziewczynami, które nie odstępowały jej ani na krok, po jej podwójnym zwycięstwie podczas imprezy. W końcu teraz była środkiem towarzystwa. Przy drzwiach do Dormitorium zaczepił je Syriusz. Podszedł do Rudej.

- James prosi cię o spotkanie. W Pokoju Życzeń o 6:35. A propos, teraz jest 6:00. - I poszedł. Dorcas i Ann zaczęły wypytywać o szczegóły rozmowy. Jednak ich ciekawość została zakończona jedną ciętą ripostą: "nie wasza sprawa". Zdziwione tajemniczością koleżanki, wolały o nic nie pytać, ale domyśliły się, że chodzi o Rogacza. Położyły się do łóżka i zasnęły. Wszystkie oprócz jednej. Rudowłosa dziewczyna miała jeszcze kwadrans do randki z Potterem, bo inaczej tego nie można było nazwać. Mimo ogólnego nastawienia do niego, wprost umierała z ciekawości, co chce jej powiedzieć. Chce ją znowu o COŚ prosić? To niemożliwe, bo przecież zauważył, że woli Matta. A może jednak? Zaczęła myśleć jak by jej było z James'em. Zapragnęła mieć go blisko siebie. Po chwili odrzuciła te myśli i spojrzała na zegarek. Jeszcze 5 minut i miało być spotkanie. Na palcach opuściła pokój i poszła do PŻ (Pokoju Życzeń). Chłopak już czekał. 


***

[Oczami Lily]


Poczułam się nieswojo tak sam na sam z chłopakiem, który od dwóch miesięcy męczył ją swoim pytaniem: czy umówisz się ze mną? Pokój był duży i romantyczny. Ściany były o zdobione aż za dużo. Stół na środku pokoju stał już nakryty. James chrząknąłby zwrócić mi uwagę. W sumie nic dziwnego, bo stałam w jednym miejscu i głupio gapiłam się na ścianę. 

- Lily, wiesz, ja chciałem cię tylko przeprosić za tamte bezskuteczne podrywy. Jak chcesz, możesz coś zjeść. Przykro mi, ale nie pozwolę sobie zostać. Nie chcę robić sobie nadziei.

Co on wygaduje? On, sławny James Potter, uganiający się za nią przez jakiś czas mówi po prostu "sorki". To było dla mnie za dziwne. 

- James, zostań. Ja też mam ci wiele do powiedzenia. Po pierwsze sorry za wszystko. Że cały czas trzymałam cię w niepewności. Ty pewnie chcesz... Właściwie oczekujesz, że... - Nie mogłam się zdecydować, co mu powiedzieć. 

- Lily. Proszę. - Zrobił błagalny wzrok. 

- No... Nie mogę ci obiecać, że tak od razu zostanę twoją dziewczyną, ani że kiedykolwiek nią będę. Może zostańmy... Przyjaciółmi? - Na twarzy Jamesa zobaczyłam WIELKIE szczęście.
 Zjedliśmy razem kolację pełną komplementów i miłych słów. Nagle Potter zapytał
- Może całusa?- Trzepnęłam go w policzek i odwróciłam się na pięcie. 
- Lily?- stanęłam w drzwiach czekając na dalszy ciąg. Nachylił się nade mną chcąc mnie pocałować. W pewnej chwili tego chciałam, ale szybko przywróciłam się do rzeczywistości. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do PW.
21.05.2013

Rozdział 7

Czekaliście na ten rozdział dłużej niż zwykle i mam nadzieję, że się Wam spodoba. Proszę o komentarze!
Ala

7) Bal Halloweenowy

[30 października]
- Lily! - Krzyknęła Ann. - Jest 14, zaraz skończy się obiad!
- Co? Dlaczego mnie nie obudziłyście?
- Z dwóch powodów - wtrąciła się Dorcas - Pierwszy: wczoraj do 3 się uczyłaś więc chciałyśmy żebyś się wyspała. Drugi: Dziś bal i musisz się wyspać.
- O właśnie muszę się przygotować. Ale to później mam jeszcze pięć godzin!
- No właśnie! Idziesz zjeść obiad i do przygotowań! Zostało TYLKO PIĘĆ GODZIN. Jak się nie pośpieszysz to nie zdążysz!

***
Po obiedzie wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłam do łazienki prefektów. Podeszłam do odpowiedniego obrazu i wypowiedziałam hasło:
- Żelowe klopsiki.
Weszłam do łazienki. Wszystko było wykonane z marmuru. Pośrodku znajdował się prostokątny basen, wpuszczony w podłogę. Z jego ścianek sterczało sto złotych kranów, każdy z klejnotem o innej barwie osadzonym pośrodku rączki. W oknach wisiały białe, płócienne zasłony. Na ścianie widniał obraz złotowłosej syreny.
Położyłam swoje rzeczy na półce, rozebrałam się i weszłam do basenu. Po jakimś czasie wyszłam i zaczęłam się przygotowywać. Gotowa spojrzała na zegarek: 17:30. Nie mogłam tu siedzieć, bo Matt miał na mnie czekać w PW. Po paru minutach postanowiłam wyczarować "tarczę", dzięki, której wszyscy oprócz mnie widzieli mnie w szacie szkolnej. Zadowolona ruszyła w stronę PW. Po drodze spotkałam tylko parę 1 i 2 - klasistów. W Dormitorium panował chaos. Wszędzie były porozwalane ciuch, buty, biżuteria i kosmetyki. Ann, zapewne, siedziała w łazience, a Dor biegała wszędzie szukając zagubionego kolczyka.
- Uświadomie ci  bardzo ciekawą rzecz, Dor. Jesteś czarodziejką, a takowe używają czasami zaklęcia Accio. - Powiedziam. Ona wykonała facepalma.
- A, dzięki Lil. Accio kolczyk. - Gdy go założyła spojrzała na mnie. - Co ty na sobie masz?!?! SZATA SZKOLNA? OSZALAŁAŚ?
- Rzuciłam zaklęcie żeby każdy widział mnie w szacie szkolnej.
- Ale... Czemu mi nie pokażesz tego stroju?
- Bo nie będziesz miała niespodzianki.
- Ale ja nie chcę mieć niespodzianki.
- I tak ci nie powiem - ucięłam temat.
- Ile mam czasu? - Spytała Ann. Spojrzałam na zegarek.
- 20 minut do 19.
- Aaaa! Mam bardzo mało czasu, a nie mogę znaleźć kolczyków! - Dorcas spojrzała na nią z politowaniem, już przez to przechodziła.
- Accio kolczyki.
- Ufff... Dziękuję. - Pięć minut później wychodziły.
- Lily musisz zdjąć zaklęcie!
- A zapomniałam. - Machnęła różdżką i przyjaciółki zobaczyły jej bajeczny strój. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się strojom moich przyjaciółek.
Dorcas nosiła z pewnością BARDZO drogi strój (LINK). Przebrała się z jedną z trzech muszkieterek. Włożyła czarną sukienkę z tyłu do kolan i z przodu do połowy ud. Składała się z gorsetu ozdobionego złotymi dodatkami i przypiętej do niego spódnicy także ze złotymi dodatkami. Na nogi włożyła czarne kozaki długie aż do połowy ud. Całość dopełniały peleryna z jednej strony czarna, z drugiej złota, kapelusz z całkiem dużym rondem, czarne rękawiczki i oczywiście maska. Strój idealnie do niej pasował i podkreślał jej atuty, czyli długie nogi, szczupłą talię i piersi.
Ann też wyglądała niczego sobie (LINK). Była piratką! Założyła długą, białą koszulę z falbankami, którą podwinęła do łokci,  a na to czarny gorset. Na nogi włożyła czarne kozaki do kolan. Na głowę włożyła piękny i delikatny piracki kapelusz.
Za to sądząc po minach przyjaciółek ja wyglądałam bajecznie (LINK do kostiumu Lily). Założyłam BARDZO krótką sukienkę, która została zrobiona z czarnych falbanek. Gorset zrobiony z "piór" pawia. Buty były idealnie dopasowane do sukienki. Włosy uczesałam na jedno ramię i wpięłam w nie wielki pióropusz. Zapomniałabym dodać, że na potrzeby stroju różdżką zmieniłam kolor włosów na ciemnobrązowy, które miały powrócić do dawnego stanu jutro ok 8.
Dziewczyny zaniemówiły z wrażenia. Pierwsza ocknęła się Dor:
- Wyglądasz bajecznie! Ale czemu zmieniłaś kolor włosów?
- Żeby pasował do kostiumu.
- Ale paw? Gdzie to kupiłaś?
- Tajemnica.
- Brr...
- Ale ty i Ann też super wyglądacie!
- Dzięki - powiedziały jednocześnie.
- Chodźmy już.
Zeszły do PW, a jak zeszły wszystkie oczy zostały skierowane na nas. Dziewczyny patrzyły na nie z nienawiścią i zazdrością. 
Podeszłyśmy do 3/4 huncwotów (bez Petera, on nie szedł na bal) i Mattaa. Wszyscy Huncwoci byli przebrani. James przyszedł z jakąś blondynką z fanclubu. Ku zdziwieniu Rudej, Dorcas podała rękę Syriusz (!), a Ann Remus (!). 3/4 Huncwotów byli ubrani w stylu staro egipskim, a Matt za gladiatora
- Pięknie wyglądasz - powiedział mój partner.
- Dziękuję - odpowiedziałam i zarumieniłam się lekko. Po jeszcze paru komplementach dla mnie i moich przyjaciółek ruszyliśmy.
Wielka Sala był wspaniale przystrojona. Przy ścianach stał stoły, które wcześniej stał na środku, by ustąpić parkietowi. Na stołach, na czarnym, poszarpanym obrusie, widniały mrocznie ozdobione potrawy.
Sufitu nie było widać bo przykrywała go pajęcza sieć. W miejscu stołu nauczycielskiego była scena.
Gdy weszliśmy do Sali z naszych ust wydobyło się ciche "Ochh...".
Gdy przybyli już wszyscy uczniowie, na scenie pojawił się Profesor Dumbledore i powiedział:
- Witam wszystkich na Balu Halloweenowy. Od razu mówię, że 1 i 2 - klasiści muszą opuścić salę. - Parę dziewczyn na baaardzo wysokich obcasach, by pomyśleli, że są w wyższej klasy, wyszło. - Jak wiedzie Bal będzie trwał do 3 nad ranem...
- Grono Pedagogiczne było przeciwne tak późnej porze. - Przerwała mu McGonagall.
-..., a o 24 zostaną ogłoszeni król i królowa balu. Będą oni wybierania według stroju. Koło drzwi jest pudełko do którego możecie włożyć kartkę z imieniem, nazwiskiem i domem osoby, która chcecie żeby wygrała. Jest to [pudełko] zaczarowane więc nawet nie próbujcie głosować na siebie, wymuszać głosy i próbować dać parę głosów. O ok 22 odbędzie się konkurs śpiewania. Będzie on polegał na zaśpiewaniu jednej piosenki. Grono nauczycielskie będzie oceniało kto dostanie się do następnego etapu. O 23: 30 będzie następny etap, a finał o 1 nad ranem. Wygra ten kto będzie miał największe brawa. Zwycięzca będzie miał okazję zaśpiewać z dzisiejszym zespołem. A teraz powitajcie Fatalne Jędze! - Zakończył. Na scenę wszedł zespół, a wszystkie dziewczyny i prawie wszyscy chłopcy podbiegli do sceny by znaleźć się jak najbliżej sceny.
Ja, Dor i Ann nie czekając na partnerów pobiegłyśmy do sceny i zaczęły tańczyć do piosenki śpiewanej przez Myrona Wagtaila. Później doszedł do mnie Matt, do Dorcas Syriusz, a Ann Remus. Nawet nie zauważyli, że minęło to parę godzin i Dumbledore zastąpił miejsce Fatalnych Jędz.
- Tak jak mówiłem, teraz o 22, zaczynamy pierwszy etap konkursu. Ci co pragną wystąpić niech wejdą teraz za kulisy sceny. - Poczekał chwilę by poczekać aż te osoby wejdą. - Ja będę wyczytywał imię, a ta osoba podchodzi i śpiewa. Nie trzeba się martwić o podkład. Mamy mugolski magnetofon zaczarowany by grał muzykę jaką chcemy. A teraz zapraszam!
***
[Oczami Lily]
Gdy Dumbledore powiedział, że chętni mają wejść, Dor i ja (siłą mnie Dori zaciągnęła) ruszyłyśmy. W kulisach zobaczyłyśmy Jamesa, Syriusza, cztery Krukonki, trzy Puchonki, dwie Ślizgonki i pięciu Gryfonów.
- Angelina Connot! - Wykrzyknął Dumbledore. Ślizgonka weszła na scenę i zafałszowała piosenkę Fatalnych Jędz. Później poszła reszta. Podobał mi się tylko występ dwóch Krukonek, jednej Puchonki, niestety Jamesa i Syriusza, którzy zaśpiewali jakieś ballady dla "swojej jedynej", a wszystkie ich fanki były przekonane, że to dla nich. Dor zaśpiewała mugolską piosenkę "What The Hell"  i wyszło jej to PIĘKNIE!!!
- Lily Evans - wykrzykną mnie jako ostatnią. Weszłam zdenerwowana na scenę. Wszyscy się na mnie patrzyli. Dotknęłam różdżką magnetofonu i przyłożyłam ją do gardła. Zaśpiewałam najbardziej znaną mi piosenkę mugolską: "Call Me Maybe" (nie krytykujcie wybranych przeze mnie piosenek, bo każdy w tym miejscu ma inny gust --> przp. aut.). Gdy skończyłam przywitały mnie wielkie brawa. Gdy zeszłam ze sceny Dor rzuciła mi się na szyję.
- Nie mówiłaś, że tak pięknie śpiewasz!
- Bo nie pytałaś. - Po niej podszedł do mnie Matt i też powiedział, że super mi wyszło.
Oczywiście nie wiadomo kiedy minęło to półtorej godziny i Dumbledore znów powstał. Dowiedziałam się , że do następnej rundy przeszli ci których obstawiałam, czyli: dwie Krukonki, jedna Puchonka, niestety James i Syriusz i Dor. Oczywiście ja także.
Jedna Krukonka zaśpiewała bardzo trudną piosenkę i nie wyszło jej więc chyba nie przejdzie. Reszcie całkiem dobrze poszło. Dor zaśpiewała "Don't Stop The Music". Ja zdecydowałam się na "La La Land". Zostałam odprowadzona brawami.  Po mnie wszedł dyrektor.
- Do finału przechodzą: Dorcas Meadowes, James Potter, Syriusz Black  i Lily Evans. W ostatnim utworze będzie oceniany także taniec.
Później znowu weszły Fatalne Jędze. Po dziesiątej piosence zmęczyłam się niesamowicie. Usiadłam na krześle i wypiłam szklankę soku. Podszedł do mnie James.
- Dlaczego taka jesteś? - Spytał.
- Co dlaczego? - Odpowiedziałam pytaniem.
- Mimo, że ja chcę się z tobą umówić od dwóch miesięcy, to ty i tak wybrałaś Matta.
- Poszłam z nim tylko na ten bal... - powiedziałam zdenerwowana.
- Co mam zrobić żebyś  się ze mną umówiła?
- Ja po prostu nie chce być twoją następną dziewczyną w kolekcji. - Krzyknęłam, ale nikt oprócz niego tego nie usłyszał przez głośną muzykę i ruszyłam w stronę Matta na parkiet.
Jakiś czas później głos zabrał Dumbledore.
- Podliczyliśmy głosy i wyszło, że królem i  królową są... - zrobił dramatyczną pauzę - James Potter i Lily Evans! - Byłam totalnie zaskoczona. Może to dla tego, że fajnie zaśpiewałam? Nie mam zielonego pojęcia. Zamiast się tym zamartwiać weszłam na scenę i pozwoliłam by Potter założył mi koronę. 
- A teraz król i królowa balu niech zatańczą! - Zaczęła lecieć wolna muzyka, a musiałam z nim zatańczyć! Za to on był w niebo wzięty. Położył dłoń na mojej talii i mocno do siebie przycisną. Szepną mi do ucha "Teraz już nie uciekniesz.". Straszne te przywileje królowej... Później doszło więcej par. Ten Potter jest taki sprytny, że musiałam z nim tańczyć jakąś godzinę! Z opresji wyciągną mnie Dumbledore ogłaszając następny etap konkursu.
Dorcas zaśpiewała jakąś fajną nieznaną mi piosenkę. James i Syriusz znowu ballady, a ja... No właśnie. Ja zaśpiewałam "I Knew You Were Trouble".
A skąd go znałam? Petunia kiedyś nie wyłączyła swojego laptopa i zostawiła na stronie YouTube. Leciał właśnie ta piosenka. Po puszczałam ją parę razy. W jednym jesteśmy podobne: obie lubimy podobną muzykę, ale ona tego nigdy nie przyzna
- Teraz zapraszamy wszystkich na scenę! - Doszli do mnie Dor, James i Syriusz. - Ten kto zdobędzie najwięcej braw wygra i będzie mógł zaśpiewać z Jęczącymi Jędzami! Brawa dla Dorcas. Brawa dla Jamesa. Brawa dla Syriusza. Brawa dla Lily. - Ze zdziwieniem stwierdziłam, że największe brawa są dla... MNIE! Dwie wygrane jednego dnia. Nieźne.
Zaśpiewałam z Jęczącymi Jędzami, a później nie wiadomo jak całą zabawa szybko minęła...
15.05.2013

Rozdział 6

Jeszcze raz zapraszam na bloga mojej przyjaciółki. Proszę o komentarze. Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodoba.
6) Matt i Hogsmeade
- Czy mógłbym prosić o uwagę? - Zapytał Dumbledore. Po paru sekundach zapanowała cisza. - Za tydzień w sobotę, 30 października odbędzie się Bal Halloweenowy. Odbędzie się o godzinie 19 i będzie trwać do 3 nad ranem. Mogą na niego przyjść uczniowie od 3 roku i wzwyż. Bez odpowiedniego przebrania nie wpuszczamy! O północy zostaną ogłoszeni król i królowa balu. A teraz wsuwajcie!- Zakończył wywołując tą wiadomością furorę wśród uczniów, a zwłaszcza dziewcząt.
***
Wieczorem, kiedy każda siedziała na swoim łóżku Dorcas spytała:
- Za co się przebieracie?
- Ja... Chyba nie pójdę na bal... - Powiedziała Ann.
- No co ty?! - Oburzyła się Dorcas - Dlaczego?
- Bo i tak mnie nikt nie zaprosi...
- I tylko dlatego nie idziesz?
- Chyba tak...
- Ale ty musisz iść!
- Dor, Ann jak będzie chciała to pójdzie - obroniła Lily przyjaciółkę.
- Dorcas, jak mnie ktoś zaprosi to pójdę.
- No dobra. To mogę znieść. A ty Lily, za kogo się przebierasz?
- Hmm... Nie powiem! - Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Ej!
- No co?
- Dlaczego nie powiesz? Jak nie powiesz to Ja tobie też nie powiem!
- No to nie mów...
- Ale mam z tobą udrękę...
- W ten weekend jest wyjście do Hogsmeade. Idziemy?
- Tak! Musimy kupić stroje.
- Ale się rozdzielimy - dodała Lily.
- Ok - powiedziała z żalem w głosie Dor, która bardzo chciała wiedzieć za kogo przebiera się jej przyjaciółka.
***
[sobota]
Lily obudziłam się wyspana o 7:00. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przygotowałam się na do wyjścia. Była końcówka października więc musiałam już zrezygnować z letnich sukienek. Ubrałam się więc w jeansy, bluzkę z krótkim rękawem, a na to bluzę. Na ramię założyłam małą torebkę z portfelem. Gotowa zaczęłam budzić dziewczyny;
- Jest sobota, nie musimy wstawać - mruknęła Dor.
- Ale jak się nie pośpieszymy to będziemy musiały stać w kolejce do Filcha!
- Mhmm... - Mruknęła i ponownie zasnęła.
Po kilku nieudanych próbach wyczarowałam dwa wiadra zimnej wody i wylałam z nich wodę na Ann i Dorcas.
- Aaaaaaa... LILY! - Krzyczały lecz ja właśnie uciekałam przed ich gniewem do Pokoju Wspólnego. Tam spotkałam już Huncwotów, lecz moją uwagę przykuł chłopak z szóstego roku, który zmierzał ku mnie. Był bardzo przystojny. Miał włosy koloru ciemnoblond i niebieskie oczy.
- Cześć Lily. Jestem Matt. - Przedstawił się.
- Cześć. - Odpowiedziałam.
- Idziesz już z kimś na bal?
- Nie, czemu pytasz? - Kątem oka zobaczyłam, że Jamesa zmierzaj ku niej i chłopakowi. Na szczęście przytrzymali go Remus i Syriusz.
- Pójdziesz ze mną na ten bal? - Moją głowę zasypały różne myśli. Był przystojny, ponoć mądry i dobry w zaklęciach, więc czemu nie? Ale co powie Potter? Zaraz, zaraz: co mnie interesuje co powie Potter? - James wyrwał się przyjacielom i zmierzył ku nam. Matt zdawał się tym nie przejmować, albo poprostu tego nie widział. Wiedziałam, że nie mam dużo czasu na zastanowienie. Raz kozie śmierć:
- Tak.
- Super! To będę czekać na ciebie w Pokoju Wspólnym o 18:45, ok?
- Dobra. Pa.
- Pa - i odszedł do swoich przyjaciół z roku. Nagle, nie wiadomo skąd wyparowały dziewczyny.
- Ale ty masz farta! Ubiega się o ciebie najfajniejszy 5 i 6 - klasista!
- Od razu ubiega, po prostu chciał ze mną iść an bal.
- Ale ty skromna!
- Ann, idziemy do Hogsmade kupić stroje, ale ty nie wiadomo czy idziesz. - Zamieniłam temat, a Ann się zaczerwieniła.
- No... No bo mnie ktoś zaprosił... - Zaczerwieniła się.
- KTO? - Krzyknęła Dorcas.
- Nikt taki... - I ruszyła w stronę WS. Podczas drogi rozmawiałyśmy. Mniej więcej w połowie dołączyli do nas 3/4 Huncwotów. Bez Pottera. Po śniadaniu od razu ruszyłyśmy w stronę Ficha, który sprawdzał czy każdy kto wychodzi do Hogsmeade. Ustawiłyśmy się w małej, kilkuosobowej kolejce.
Stanęłyśmy przed Trzema Miotłami.
- To spotkajmy się za trzy godziny w Trzech Miotłach, ok? - Spytałam. Otrzymałam odpowiedź twierdzącą. Dor poszła na główną ulicę i do największego firmowego sklepu. Ann zniknęła niewiadomo gdzie.
Poszłam do pierwszego lepszego sklepu z przebraniami: Nic dla osób w moim wieku. Drugi: Nic fajnego. Trzeci: za drogo! [...] Dziewiąty: Sklep z BARDZO drogimi butami. Zrezygnowana usiadłam na ławce i spojrzałam na zegarek. Minęła godzina. W tłumie dostrzegłam Dor. Zerwałam się z miejsca i weszłam do pierwszego lepszego sklepu nie dbając oto by był z ubraniami. Był to bardzo duży sklep z dużą ilością z pewnością modnych i drogich ubrań, dodatków i butów. Wszystko było posegregowane kolorami i kategoriami. Wystrój był w kolorach beżowych i jasnobrązowych. Wyjrzałam na zewnątrz, a tam gdzie powinno być do niego wejście była szara tabliczka z napisem: "OTWARCIE: 1 LISTOPADA". Gdy byłam mniej więcej w połowie drogi do wyjścia, zapewne, właścicielka powiedziała:
- Nie wychodź. Szukasz czegoś?
- Tak, stroju na Bal Halloweenowy, ale było napisane, że...
- Oj tam, jak ty jedna coś kupisz to nic się nie stanie. To czego szukasz?
***

Wyszłam ze sklepu bardzo zadowolona. Spojrzałam na zegarek. Za 10 minut miałyśmy się spotkać. Ruszyłam do Trzech Mioteł. Tam dziewczyny siedziały przy stoliku z Remusem i Peterem.
- Hej, gdzie reszta?
- Rogacz i Łapa są na treningu.
- W jakim sklepie kupiłaś zawartość tej wielkiej torby? Nie ma na niej logo.
- Myślisz, że ci powiem żebyś mogła spytać za kogo się przebieram? Zapomnij. - Dorcas zrobiła minę naburmuszonego sześciolatka, któremu mamanie chce kupić kolejnej zabawki.
- Nigdy nie uda ci się oszukać Rudej - mrukną Remus i uśmiechną się lekko pod nosem.
- Zamówiliście już coś? - Spytałam.
- Nie dopiero co przyszliśmy.
- To ja pójdę zamówić kremowe piwo dla nas wszystkich.
- Ja pójdę z tobą - zaoferował się Remus - pomogę ci nieść.
- Ok.
***
Byłam w drodze do Dormitorium. Dziewczyny zostały jeszcze w barze. Nagle drogę zastąpił mi Syriusz.
- Co ty sobie wyobrażasz?
- Nie rozumem...
- James od dwóch miesięcy chce się z tobą umówić, a ten Matt poprostu się ciebie pyta i już? Przez ciebie Rogacz zrobił trening ze złości by odreagować i nikt z drużyny nie poszedł do Hogsmade. Byle to był tylko trening. Ba! On się NA NAS wyżywał PRZE CIEBIE! - Wykrzykną. Czekając na moją odpowiedź.
- Moja wina? To on nie daje mi żyć tym "Evans, umówisz się ze mną?". Wcale się o to nie prosiłam! - Wykrzyknęłam.
- A Matt?
- Pójdę z nim na bal, czy to coś złego? - Ucięłam i pobiegłam do Dormitorium.

14.05.2013

Rozdział 5

           Niestety bardzo krótki jest ten rozdział :( Baaardzo proszę o szczere komentarze na temat treści i stylu pisania. Jak już wiecie dopiero zaczynam, więc może być parę błędów. Tutaj macie link do nowego, bloga moich dwóch przyjaciółek.


5) Pamiętnik Lily i odwiedziny Hagrida


16 października, sobota

Niby taki zwyczajny tydzień, gdzie dzień wygląda tak: śniadanie, lekcje, obiad, lekcje, praca domowa, nauki do SUMów i koniec dnia. Ale nie! Do mojego harmonogramu musiał się wcisnąć Potter! I na każdym podpunkcie listy są, co najmniej dwa teksty Pottera: "Evans, umówisz się ze mną?". Brr... 

Więc teraz dzień wygląda tak: 

-śniadanie (1/3) 

-"Evans, umówisz się ze mną?" 

-śniadanie (2/3) 

-"Evans, umówisz się ze mną?" 

-śniadanie (3/3) 

-pierwsza lekcja 

-przerwa = "Evans, umówisz się ze mną?" 

-druga lekcja 

-przerwa = "Evans, umówisz się ze mną?" 

I tak dalej.. 

Więc jak widać Potter wkopał się z butami w moje życie! Przy czym co najmniej raz na trzy dni robią jakiś kawał. Już przy pierwszym wlepionym przeze mnie szlabanie dla niego ktoś stwierdził: 

-Walka Evans vs Potter zaczęła się. 

W sumie można tak powiedzieć. Uczniom zbytnio nie przeszkadza, że się ciągle kłócimy, bo im to daje formę rozrywki; kto da lepszy argument? Kto pierwszy odpuści? Czy Potter dostanie szlaban? 

Najgorsze jest to, że on odpędza ode mnie wszystkich osobników płci męskiej, z wyjątkiem Huncwotów. Na dodatek oni [ci chłopcy] nic z tym nie robią, bo SIĘ BOJĄ POTTERA!!! Raz jeden fajny do mnie podszedł, a tu pojawia się Potter, a tamten UCIEKA! Ale z niego samolubny arogancki dupek! Jego rodzice najwyraźniej nie nauczyli go słowa "kultura". 

A tak z innej beczki to nie podoba mi się towarzystwo Seva. Ci Ślizgoni, a zwłaszcza Avery są po prostu ŹLI. Nie wiem, co mam zrobić. 

Skończyłam pisać z mętlikiem w głowie. Jak napisałam, mam dwa problemy: 

1) Potter, 

2) Towarzystwo Seva. 

Rozmawiałam z dziewczynami, ale one tylko: z Snape'm zerwij wszystkie stosunki, co do Pottera to twoja decyzja. Czyli: DO KITU. Może spytam Hagrida? Dziś jest sobota, więc mogę do niego przyjść. Rzuciłam do dziewczyn: "Idę do Hagrida" i szybkim krokiem ruszyłam na błonia, a stamtąd do pół olbrzyma. 

Zapukałam w drzwi starej chatki. Wyszedł z niej mój przyjaciel.

-Cześć Hagridzie! 

-Witaj Lily! - I wpuścił mnie do środka. 

Chatka była drewniana i panował w niej półmrok. Mimo to dało się zobaczyć kamienny kominek, niezbyt wygodne cztery drewniane krzesła przysunięte do także drewnianego kwadratowego stołu. W rogu ukryte było, proporcjonalne do swojego właściciela, łóżko.  

-Wreszcie ktoś wpadł odwiedzić tego starego Hagrida. 

-Przeprasza, że tak późno. Dużo się działo w tym roku.

-To mi opowiesz? - Opowiedziałam mu całą historię i moje wątpliwości. 

-Trudny masz problem, Lily. Cholibka... Według mnie powinnaś spróbować się zaprzyjaźnić z tym Jamesem. A tego... Jak mu tam? 

-Severusa. 

-No właśnie! To go może odetnij od tego towarzystwa?

-Dzięki Hagridzie. Wiesz, już jest późno pójdę już do zamku. Pa!
Ale z niego dobry przyjaciel!

Obserwatorzy

Layout by Yassmine