29.08.2013

Rozdział 19.

Wiecie, co najbardziej cieszy bloggera? Gdy czytającym podobają się twoje wpisy i z niecierpliwością czekają na następny rozdział. Po prostu nie wiecie (może Ci, co mają bloga wiedzą), jakie motywujące są komentarze. Bardzo dziękuje tym, co komentują i dlatego ten rozdział dedykuje osobą, które skomentowały poprzedni rozdział (18) i jeszcze poprzedni, 17.
Są to m.in.:
Julka
Lilka
Nancy
Tris Nieustraszona
Ever
Magdalena Brześkiewicz
gor2001
Marley Rachel
i Anonimowie...

Jeśli kogoś ominęłam to przepraszam.
A teraz już nie zanudzam i zapraszam do czytania.
Ala
______________________________

[Oczami Lily]
Obudziłam się z lekkimi zawrotami głowy. Przypomniałam sobie poprzedni dzień. Przedstawienie. Kiedy w ogóle ma się ono odbyć? Przed balem? Muszę dopytać McGonagall. Jeśli przed balem to mamy mało czasu, ponieważ dzisiaj jest 11 grudnia, wtorek, a wydarzenie odbyłoby się 23 grudnia w niedzielę. Mielibyśmy niecałe 2 tygodnie.
Miałam na głowie ważniejsze sprawy: dziś był pierwszy mecz gdzie już oficjalnie jestem w drużynie. Mimo, że mamy go zagrać z Puchonami to i tak się trochę denerwowałam. Dobrze, że nie z Krukonami, ponieważ miałabym go grać przeciwko Willowi, a tego bym nie chciała. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o moim chłopaku. Chodziliśmy ze sobą nie całe trzy dni, a ja już wiedziałam, że jestem w nim zakochana. Po prostu przy nim czułam się jak najszczęśliwsza osoba pod słońcem!
Z łazienki właśnie wyszła Dorcas. Uśmiechnęłam się do niej. Zawroty głowy przeszły, a ja czułam się jak najszczęśliwsza osoba pod słońcem. Miałam kochającego mnie chłopaka, dwie wspaniałe i wspierające przyjaciółki oraz dwóch przyjaciół, Syriusza i Remusa. Nie wiem jak to się stało, ale ostatnio zaprzyjaźniłam się z nimi bardziej. Stali się dla mnie jak starsi bracia. Z Peterem nawet nie miałam czasu porozmawiać, ponieważ cały czas gdzieś znika. Podobno kogoś sobie znalazł...
Jedynym problemem jest James... Nasze stosunki są... napięte? Chyba zawsze tak było nie licząc tego krótkiego czasu naszej przyjaźni. Odpędziłam od siebie ponownie nieprzyjemne myśli i skupiłam się na swojej radości.
- Co ty taka wesoła? - Spytała z rozbawieniem Dorcas.
- Po prostu jestem szczęśliwa, że mam was, Remusa, Syriusza i kochającego mnie chłopaka. A w ogóle co między tobą a Łapą? - Oczy brunetki momentalnie zaszkliły się łzami.- Ojej, przepraszam! Nie chciałam. - Dori zebrała się i zaczęła mnie zapewniać, że wszystko okej. 
Poszłyśmy na lekcje, które ciągnęły się niemiłosiernie. Na dodatek nie miałam jak się spotkać w Will’em, ponieważ mieliśmy ze sobą tylko jedną lekcje i na niej był sprawdzian -.-
Przed kolacją przebrałam się z Dorcas w szatę od Quidditcha, a Ann normalnie dodając jakieś akcenty z Gryffindoru by było wiadomo komu kibicuje. Zeszłyśmy na śniadanie. Ann dosiadła się do Remusa, Syriusza i Petera, a Ja i Dorcas doszłyśmy do końca stołu gdzie siedziała pochylona nad jakąś kartką drużyna.
- Okej - zaczął James - są już wszyscy więc zacznijmy; plan jest taki, że McDonald jest zawsze na naszej połowie chyba, że jest jakaś krytyczna sytuacja, i jeśli przeciwnik przejdzie na naszą połowę z kaflem to ty natychmiast próbujesz go zabrać. Dorcas i Ruda obojętnie, ponieważ są tam gdzie piłka. Pałkarze jak zwykle CAŁY czas patrzą na kafle i celujecie tym razem NIE w osoby posiadające piłkę tylko w te które mają ją zaraz dostać przez podanie. Wood musisz mieć wyjątkową uwagę na lewą obręż, ponieważ Puchoni mają zwyczaj celować w prawą, a słyszałem, że u obrońcy coś zmieniają. To tyle. Teraz zjedźcie coś lekkiego typu twarożek i tym podobne. Spotykamy się w szatni. - Ja i Dorcas doszłyśmy do naszych przyjaciół, a chwile później Potter. Odkąd chodzę  z Williamem zawsze stara się siadać jak najdalej mnie, teraz nie może bezkarnie prosić o randki, ponieważ jestem zajęta. Gadaliśmy sobie o przedstawieniu. Syriusz podobno nic nie mówi, ale zamierza to zmienić. Z tego co zrozumiałam to publiczność będzie miała wielką uciechę z woźnicy. Gdy zjedliśmy ruszyliśmy z stronę boiska od Quidditcha. Syriusz wszedł na miejsce komentującego, Remus, Ann i Peter zajęli sobie miejsca na trybunach, a Ja, moja przyjaciółka i Rogacz do szatni. Potter powtórzył jeszcze nasz plan. Porozciągałam sobie trochę ręce wymachując je i inne rozciągające ćwiczenie. Zaczęło się. Weszliśmy na boisko, a uczniowie gdy nas zobaczyli zaczęli wrzeszczeć i krzyczeć "Gryf-fin-dor! Gryf-fin-dor!". Za naszym domem byli oczywiście Gryfoni oraz Krukoni. Za Hufflepufem byli Puchoni i Ślizgoni. Kapitanowie podali sobie ręce i po tradycyjnym tekście "to ma być ładna i czysta gra!" zaczęło się. Dorcas pierwsza doścignęła kafla i szybko podoła go mi, ponieważ została osaczona. Ja dzięki mojej MEGASZYBKIEJ miotle w okamgnieniu doleciałam do obręczy przeciwników i wykonałam bezbłędny rzut. 10:00 dla Gryfonów. Potem poszło trochę trudniej, ale i tak wygrywaliśmy. Doszliśmy tak do 60: 30 punktów dla Gryfonów. Nie obyło się bez komentarzy Syriusza typu; „jak rzucasz w moją Doracas?” (która już ni była jego -,-), „Ha, ha! I co Puchoni? Łyso wam?”, „Oczywiście, że chce być komentującym, ale jestem przecież Gryf… UWAŻAJ NA RUDĄ IDIOTO”. Tego tupu teksty sprawiały, że wszyscy, nie koniecznie fani Quidditcha, przychodzili na mecze. W końcu James złapał znicza. Gryfoni i Krukoni wrzeszczeli ze szczęścia, a Puchoni i Ślizgoni chcieli ich zagłuszyć głośnym buczeniem.
Nagle od tyłu objął ktoś. Tym ktosiem oczywiście był Will. Szepnął mi do ucha „byłaś najlepsza”, a ja szybko odwróciłam się i rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam. On zaśmiał się cicho i także mnie przytulił. Znowu poczułam te motyle w brzuchu. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna. Mógł mnie przed wszystkim obronić.
- W PW Gryfonów pewnie będzie impreza. Pójdziesz ze mną?
- Jasne, tylko jak mam się dostać do waszego domu?
- Ach. Rzeczywiście. To bądź pod Grubą Damą o 19, okej?
- Okej. – Pocałował mnie w policzek i poszedł do swoich przyjaciół, a ja z Ann i Dor do swojego Dormitorium przygotować się do imprezy.
Założyłam krótką do połowy ud sukienkę z różnokolorowymi cekinami. Ann oczywiście nie miała ochoty iść, a Dor założyła krótkie dżinsowe podarte spodenki i białą bokserkę. Obie tylko pomalowałyśmy sobie rzęsy i machnęłyśmy usta błyszczykiem. Gdy spojrzałam było dwie po 19 i pośpieszyłam pod Grubą Damę. William już tam czekał. Na jego widok zakręciło mi się w głowie. Miał na sobie czarne dżinsy, koszulkę opinającą jego umięśnioną klatę piersiową z nadrukiem i włosy na żelu. Do tego piękne perfumy od których zapachu jeszcze bardziej mi się zakręciło w głowie. Uśmiechną się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Wpuściłam go do środka i razem ruszyliśmy na parkiet. Impreza już się zaczęła. Leciało "I love it". Wepchnęliśmy się między imprezowiczów, nie koniecznie Gryfonów. Zaczęliśmy podskakiwać i tańczyć w rytm muzyki. Co jakiś czas wszyscy śpiewali "I don't care! I love it!". Później jeszcze inne piosenki. Bawiłam się doskonale. W wkrótce niestety parkiet opustoszał i dopiero w tedy zorientowałam się, jaka jestem zmęczona. Parę osób spało na ziemi lub kanapach. Postanowiłam jeszcze napić się soku. Z szklanką w ręce usiadłam na wolnym fotelu. Po jakimś czasie już pusta szklanka leżała rozbita na ziemi, a ja spałam w fotelu.

 ______________________________

Może niektórych zawiodłam, ponieważ nie było tutaj nic związanego z przedstawieniem, ale w rozdziale 20 zapowiadam pierwszą próbę.
Ala

11 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza? Ach dziękuje Ci kochana za dedykacje. Uwielbiam Twojego bloga. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Dodaj więcej Syriusza i Dorcas, please! :) Weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem jak ważne są komentarze ;). Dziękuję za dedykacje. Świetnie opisałaś mecz, naprawdę Ci się udało :D. Jak zawsze wszystko opisałaś cudownie. Nie mogę się doczekać Rudej jako wróżki xD. Życzę dużo weny i pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 kocham kocham kocham oby tak dalej !! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę . http://perypetiealbusaseverusapottera.blogspot.com/
    Zapraszam na mój blog .

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za dedyk :D
    Rozdział, świetny, chociaż za wiele to w nim się nie działo :D
    Dobrze jest, bo wiem , ze to wstęp do zajebistego rozdziału
    Czekam na następną notkę, która skomentuje bardziej wylewnie
    Marley

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne;) teksty Syriusza na meczu<3
    już nie mogę się doczekać nowej;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki wielkie za dedyk;)
    Rozdział być super !
    Lubię Lily, ale żal mi Jamesa ;c
    Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybciutko! ;))
    Pozdrawiam,Lilka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ala świetny rozdział jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny, zresztą jak zawsze. Czekam na next.
    P.S.
    Dodałam cię do linków na: miniaturki-torri.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy będzie następnego , śliczne opowiadania , dalej..
    nie moge się doczekać aż Lilli będzie z Jamesem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pomyśleć, że napisałaś ten komentarz około 5 minut przed pojawieniem się następnego rozdziału :)
      Ala

      Usuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine