22.09.2013

Rozdział 21.

Grrr... Jestem całkowicie nie zadowolona z tego rozdziału. Napisałam go, ponieważ obiecałam już paru osobom i nie chciałam ich zawieść. Teraz cierpię na całkowity brak weny jeśli chodzi o tego bloga. Notka jest okropnie krótka i beznadziejna. Na szczęście następne dwa rozdziały napisze już Maja i będą związane z przedstawieniem.
Weny na tego bloga pewnie nie mam, bo wszystko wykorzystuję na mojego nowego bloga o herosach. Tak, zaczęłam nowego bloga związanego z tematyką PJ (nie o osobach wymyślonych przez Riordana, tylko przeze mnie!!!). Właściwie nie "zaczęłam" tylko "zaczęłyśmy, ponieważ jest pisany przeze mnie, Lenę i wspaniałą pisarkę Marię (prowadzi także ona tego bloga). A więc zapraszam: http://heroes-new-adventure.blogspot.com/
Ala

______________________________

- Pfff... Lily, mówiłam, że jak pośpisz sobie "jeszcze 5 minut" to teraz będziemy stać w tej gigantycznej kolejce! - Powiedziała do mnie oskarżycielsko Dorcas. Stałyśmy z Ann od pół godziny w kolejce do Flicha. Nasza przyjaciółka była podekscytowana, ponieważ Dumbledore ku uporowi innym nauczycieli zrobił nam dzień wolny na kupowanie stroi na Bal Bożonarodzeniowy.
Wyjrzałam głową przed kolejkę i zobaczyłam jeszcze chociaż godzinę stania. Na szczęści ujrzałam także Huncwotów na początku kolejki. Powiedziałam to Dori i Ann, ale blondynka była przeciwko wpychania się, a brunetka powiedziała, że "nie będzie o nic prosić tego dupka". Poszłam na kompromis, jeśli tak to można nazwać, i sama tam podeszłam. Chłopcy nie mieli nic przeciwko, więc weszłam. 15 sekund później moje przyjaciółki przyszły z błaganiem i przeprosinami. Uśmiechnęłam się i mimo oburzeni osób za mną wpuściłam je przed siebie. Nie minęła 5 minut, a stałyśmy na głównej ulicy w Hogsmeade. Co do wybrania sklepu to nie miałyśmy żadnych problemów. Po prostu weszłyśmy do sklepu gdzie ostatnio ja  kupiłam swój strój na haloween. Pomieszczenie było ogromne, więc największym problemem okazało się wybranie tej jednej kreacji. Każda z nas weszła do przymierzalni z przynajmniej pięcioma kreacjami. Huncwoci, których o to poprosiłyśmy (w sensie ja chciałam tylko Remusa, Syriusza i Petera, Dorcas chciała wszystkich oprócz Łapy, a Ann było obojętnie, więc byli wszyscy) by wybrali suknie, w których będziemy wyglądać idealnie. Chciałyśmy żeby nasi partnerzy opadli z wrażenia, a to oni mają umysł chłopaka, więc oni będą wiedzieć najlepiej. Gdy zobaczyli z iloma sukienkami idziemy do przymierzalni natychmiast zaprotestowali i wybrali po dwie kreacje dla każdej.
Weszłam do przymierzalni i przymierzyłam pierwszą sukienkę. Była cudowna. Nie miała ramiączek, miała pasek pod biustem, który go uwydatniał i leciutko rozkloszowany dół, który sięgał trochę poniżej kolan. Wszystko było w turkusowym kolorze. Druga natomiast była w beżowym kolorze i sięgała do ziemi. W pasie miała gruby czarny pasek z kwiatem po lewej stronie. Przy szyi miał coś na kształt naszyjnika <klik>. Założyłam najpierw niebieską, ale nasze "jury" powiedziały, że jest za mało elegancka. Wzięłam drugą i powiedzieli, że wyglądam cudownie i, że zwalę w niej Willa z nóg. Dorcas wybrała długą różową suknię z falbanami na dole <klik>, a Ann także do ziemi, błękitną prostą suknię z srebrnym paskiem pod biustem <klik>. Wyszłyśmy ze sklepu z pustymi portfelami, ale uśmiechami na ustach.
Ruszyliśmy razem do Trzech Mioteł i tam przy kuflach piwa, które musieli już nam postawić chłopcy. Następnie wróciliśmy do swojej wierzy. Po drodze zobaczyłam Willa wychodzącego z biblioteki, więc powiedziałam przyjaciołom, że ich dogonię. Przeprosił, że ni mógł być ze mną w Hogsmeade, ale ma mieć jutro jakiś ważny sprawdzian z wróżbiarstwa. Wybaczyłam mu, bo przecież nie musi być ze mną 24 godziny na dobę, ale on się uparł i zabrał mnie do Pokoju Życzeń na romantyczną kolację...
2.09.2013

Rozdział 20.


Sama sobie nie wierze, że tak szybko się wyrobiłam z tą notką. Mam nadzieję, że często tak będzie. Nadrobimy może trochę zaległości z sierpnia.
Mam nadzieje, że się spodoba.
Dziękuje bardzo za komentarze!!
Ala

__________________________________


[Oczami Lily]
Dziś obudził mnie krzyk. Nie był to krzyk Dorcas lub Ann, ewentualnie któregoś Huncwota typu "Wake up! Za chwile zaczynają się lekcje!!". Wolałabym żeby to był taki rodzaj krzyku. Każdy by wolał. Otóż obudziła nas nasza kochana opiekunka McGonagall. Chciała wywiesić na tablicy ogłoszeń informacje dotyczące przedstawienie, a co zobaczyła? Zamiast szykujących się do lekcji Gryfonów bałagan po wczorajszej imprezie. Odjęłam Gryffindorowi 50 punktów i wygoniła wszystkich śpiących uczniów z PW i kazała im się przygotowywać. Odjęła jeszcze po 5 punktów za każdego skacowanego Gryfona. Trochę nam tych punktów ubyło... Na szczęście obudziłam się, jako jedna z pierwszych i szybko uciekłam do mojego Dormitorium, by nauczycielka nie zauważyła mnie. Jak by zareagowała na Prefekta uczestniczącego w zakazanej imprezie? Nie mam zielonego pojęcia i nie potrzebuje tej wiedzy.
Na szczęście wszyscy byli na nogach całkiem wcześnie, ponieważ poleciałyby następne punkty za spóźnienie się na lekcje. Pierwszą mieliśmy transmutacje z Krukonami i drugie wróżbiarstwo także z Ravenclawem. Zamiast zajęć mają być próby do spektaklu  z McGonagall i profesorem Flitwickiem, który miał jej pomagać. 
Ogarnęłam się szybko razem z krótkim prysznicem. Bolał mnie trochę kręgosłup. Fotel to nie najwygodniejsze posłanie, zwłaszcza, kiedy w środku nocy się z niego spada. Gdy wyszłam z łazienki Dorcas nie było, a Ann gotowa czytała jeszcze raz notatki z lekcji. Spytałam ją gdzie podziewa się brunetka, a ona na to, że poszła do łazienki chłopaków, bo ja zajęłam naszą. Trochę pogadałyśmy i gdy doszła do nas Dorcas ruszyłyśmy w stronę WS. Zjadłyśmy szybkie śniadanie, a właściwie wzięłyśmy w ręce po toście, bo miałyśmy mało czasu do lekcji. Pod salą do transmutacji dokończyłyśmy posiłek. Jeśli tak nazwać można jednego tosta. Ja jeszcze znalazłam w torbie butelkę wody (skąd ona się tam wzięła???) i zrobiłam parę dużych łyków. Resztę dopiły moje przyjaciółki.

McGonagall podeszła do drzwi klasy i otworzyła je wpuszczając wszystkich do środka. Gdy chcieliśmy zająć swoje miejsca nauczycielka szybko powiedziała:
- Nie siadajcie! I tak za chwile wszystkie ławki przeniesiemy na koniec. – Co zrobiła - Na początku tylko ustalmy. Wszyscy aktorzy teraz idą za mnie, a reszta zostaje. – Wykonaliśmy polecenie. Przed profesorką została tylko Ann, Remus, paru Krukonów i Gryfonów. W sumie było tych osób z piętnaście. – Dobrze. Wy będziecie pomagać w dekoracjach i tym podobnych oraz będziecie robić czasami sztuczny tłum. Zaczynajmy! – Machnęła różdżką i pojawiła się pośrodku sali scena. Za nią zapewne były kulisy, a przed nią krzesła dla widowni. – W kulisach znajdziecie stroje, które uszyła Madame Malkine, więc nie zniszczcie ich. Każdy bez problemu powinien znaleźć swoje przebranie, ponieważ na foli okrywające je jest napisane, dla kogo jest ido, jakich scen. Teraz wszyscy bez wyjątku wezmą scenariusze, które znajdują się na stoliku przy ścianie. Osoby biorące udział w pierwszej scenie idą na scenę, a reszta na widownie. Ponieważ to jest pierwsza próba to będziecie czytać swoje kwestie, ale już musicie się zacząć ich uczyć. Nie przebieramy się na razie! Zróbcie to, co powiedziałam i jak skończycie powiem, co dalej.
Wszyscy rzucili się nie wiadomo gdzie i zapanował chaos. Jedni ruszyli po scenariusz gdzie nie można było się przepchnąć, drudzy podnieceni weszli za kulisy zobaczyć przebrania, a jeszcze inni pogubieni krążyli po sali nie wiedząc, co mają zrobić. Westchnęłam z zrezygnowaniem i zaklęciem Accio przywołałam do siebie jeden ze scenariuszy. Parę osób popatrzyło na mnie z podziwem i zrobili to, co ja. Usiadłam na widowni w trzecim rzędzie i spojrzałam na scenariusz, który sama napisałam:

________________________________________

SCENARIUSZ 
Do przedstawienie pt. Kopciuszek dla 5 roku Gryfonów i Krukonów:

SCENA 1:
NARRATOR (Jack Prewett) :  Bardzo dawno, może przed wiekiem, przed dwoma wiekami czy trzema, w pewnym królestwie dalekim, – którego dzisiaj już nie ma i na mapie go znaleźć nie można – mieszkała wdowa zamożna. A taka była bogata, że sypiała na pięciu materacach, otulała się w kołdry puchowe i trzy poduszki wkładała pod głową.  Miała trzy krowy, trzy kozy… Ok., trochę to skrócę. No, więc miała jeszcze dwie ohydne (skrzywił się) córki, które nie wiadomo, dlaczego kochała czule i pasierbicę sierotę, której w domu, dawała najgorsze roboty, a właściwie to wszystkie, ale mniejsza. Dwie córki, te brzydkie, do woli wylegują się w łóżku a macocha sierotkę Kopciuszka pogania gorzej od skrzata domowego
    
(wbiegają Macocha, Siostry – popisują się, naśmiewają się z  Kopciuszka itp.)          
MACOCHA (Ruth Vialabi): (Kopciuszek stoi i słucha) A ty co tak stoisz? Do roboty! Myj naczynia, wyczyść buty, napal w kominku i posprzątaj w pokojach. SZYBKO! Chyba nie myślisz, że zrobię  to za ciebie, co? Take osoby jak ja nie zajmują się takimi okropnymi rzeczami. To robota w sam raz dla ciebie
(Wychodzi wysoko podniesioną głową, nie oglądają się)

(Kopciuszek także wychodzi, zmienia się sceneria; światła gasną i widać tylko oświetlonego narratora)

SCENA 2:

NARRATOR (Jack Prewett) : W tym czasie, królestwo znajdowało się pod władzą STAREGO króla i jego PRZEPIĘKNEJ małżonki [rozmarzony zachwyca się jej urodą]. Pewnego dnia władca na długim i burzliwym spotkaniu z ministrami zdecydował, że nadeszła właściwa chwila, żeby jego syn ożenił się i przejął tron. Ministrowie przygotowali długą listę wszystkich panien w królestwie. Bal miał się odbyć na początku miesiąca.
                
SCENA 3:
[ponownie akcja dzieje się w domu macochy)
[słychać granie trąbek]

MACOCHA (Ruth Vialabi): Czy słyszycie? Córeczki? Trąby grają gdzieś niedaleczko – to Król i Królowa! No dość smutnych minek, dość narzekań! Lecimy na rynek  - a ty Kopciuszku, do kuchni!!
[szybko wybiegają na rynek (czyli wychodzą, magią zmieniamy scenerie i wchodzą na rynek)


(trąbki) (wchodzą Król, Królowa i trębacz)
KRÓL (Ernest Kane): Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan!  Ja, Król jegomość, wielce wzruszony, ogłasza na wszystkie strony, że jak każe pradawny  zwycza…
KRÓLOWA (Dorcas Meadowes):  Och, nie można szybciej? Musze jeszcze kupić sukienkę na bal! Chcemy tylko powiedzieć, że mój przystojny syn  szuka żony!  Odbędzie się bal, na którym królewicz ma sobie znaleźć żonę. Będzie to dzisiaj o godzinie 19. Wszystkie panny mogą się czuć zaproszone. To tyle.

SIOSTRA 1 (Elizabeth Ruthound) :  Mamo, ja chcę być na balu!

SIOSTRA 2 (Victorie Ruthound):  Chcę pójść w złotym szalu!

SIUSTRA 1 (Elizabeth Ruthound):  Kup nam nowe sukienki!

SIOSTRA 2 (Victorie Ruthound):  I umów do fryzjera!

MACOCHA (Ruth Vialabi):  Ech! Me córeczki drogie, wszystko w mieście wykupię, by wam dodać urody!

SCENA 4:
(wszyscy wychodzą za Królem, Królową i trębaczem, - Macocha z córkami  idą do domu)

MACOCHA (Ruth Vialabi): Kopciuszku do roboty! (M., S1., S2., idą do salonu)

SIOSTRA 1 (Elizabeth Ruthound):  Podkręć mi włosy!

MACOCHA (Ruth Vialabi):  Kopciuszku, patrz brudasie, jest plama na dywanie!

SIOSTRA 2 (Victorie Ruthound):  Przynieś mi moje szpilki!

SIOSTRA 1 (Elizabeth Ruthound):  Daj mi moją nową sukienkę! (córki wychodzą przebrać się)

KOPCIUSZEK (Maggie Noxc): Już niosę, daję, lecę! 

MACOCHA (Ruth Vialabi):  Kopciuszku zapal świece! Idź powiedz woźnicy (Syriusz Black), niech już konie zaprzęga pojedziemy karetą. No spiesz się! A szyby przetrzyj szmatką!

KOPCIUSZEK (Maggie Noxc):  Już lecę pani matko!    
(Kopciuszek stroi macochę, biega do kuchni, zamiata itp., po chwili wracają córki)
SIOSTRA 1 (Elizabeth Ruthound): Mamo, jestem gotowa!

MACOCHA (Ruth Vialabi):  Jak cię ujrzy królowa, chyba jej serce zmięknie, – bo wyglądasz tak pięknie!

SIOSTRA 2 (Victorie Ruthound):  A ja? Co powiesz mamo?

MACOCHA (Ruth Vialabi):  Ty wyglądasz tak samo! Napatrzeć się nie mogę...No, ale czas ruszać w drogę!

(M. + S1 + S2. wsiadają do karety i odjeżdżają ze sceny,)

SCENA 5:


KOPCIUSZEK (Maggie Noxc):  (śpiewa) Pojechała macocha, siostry się wystroiły a ja już nie mam siły, a ja już nie mam siły.  Muszę wciąż jak kocmołuch wybierać groch z popiołu. Smutny jest los Kopciuszka, czyż ja nie mam serduszka, smutny jest los Kopciuszka, czyż ja nie mam serduszka. Słyszę jego pukanie, słyszę jego pukanie.(siada przy piecu, przebiera groch i płacze)


(wlatują Ptaszki (dosłownie) chwilę fruwają)
PTASZKI: Nie płacz Kopciuszku, my ci pomożemy. Polecimy do jagodowego lasu obudzić dobrą wróżkę!(wylatują)

(wróżka wjeżdża karetą)

WRÓŻKA (Lily Evans): Dosyć tych płaczów Kopciuszku, o wszystkim dowiedziałam się od ptaszków. Pójdziesz na bal, a chyba nie chcesz tam iść z zapłakanymi oczkami? (śpiewa) Tra la la la czary mary, zrobię czary nie do wiary! Tra la la la kukuryku Kopciuch zada trochę szyku! (Na Kopciuszku pojawia się suknia) Tra la la la, tra la la la stań się bardzo elegancka. Tra la la la, tra la la la  a ty dynio stań się piękną karetą! (staje się) [jeśli ktoś ma pomysł jak zmienić tą kwestię to piszcie w komentarzach, ja już nie miałam pomysłu jak to zmienić à przyp. Aut.]

KOPCIUSZEK (Maggie Noxc):  To sen chyba?!
    

WRÓŻKA (Lily Evans):   Chodź pojedziesz karetą, – lecz pamiętaj wróć przed północą! Ten warunek musisz spełnić dokładnie, bo inaczej wszystko przepadnie! Wszystko pryśnie a zostanie niewiele – brudne rzeczy i groch w popiele...Więc powtarzam!...

KOPCIUSZEK (Maggie Noxc):  Ach! Nie ma, po co! Wiem, mam wrócić przed północą. Dzięki, dzięki jestem taka szczęśliwa!
[wchodzi do karety, którą prowadzi woźnica (Syriusz Black)] [wyjeżdżają ze sceny]

SCANA 6

Herold (William Spare):  Oto królewska para nadchodzi wraz z królewiczem! (Wchodzi para królewska z królewiczem) Każda z przybyłych dam ma przejść przed ich obliczem. Proszę, więc wszystkie damy (Emily Wans. Daila Rior, Becky Splen, Holly Sinc) zaczynamy: [przedstawia damy]
    
- …A OTO PANNA NIEZNANA W MIEŚCIE, która w skromności niewieściej, nie zdradza i nie wymienia – imienia ni pochodzenia.

(Kopciuszek schodzi, a królewicz zauroczony nią zaprasza ją do tańca)



KOPCIUSZEK (Maggie Noxc):  Królewiczu! To zaszczyt i szczęście! [tańczą, wpatrują się w sobie w oczy, reflektor jest skierowany na nich]
    

ZEGAR WYBIJA PÓŁNOC 

KOPCIUSZEK (Maggie Noxc): Ale ja muszę wracać do miasta, bo już północ, bije dwunasta! Nie ma chwili do stracenia, królewiczu do widzenia! (wybiega, gubi pantofelek na schodach)

KRÓLEWICZ (James Potter): Nie uciekaj, zaczekaj! Dworzanie, zatrzymajcie ją! A kto ja dogoni, złoty pierścień ode mnie dostanie!

(wszyscy wybiegają za królewiczem, po chwili królewicz wraca)
HEROLD (William Spare):  Pantofelek zgubiła na schodach

SCENA 7:

NARRATOR (Jack Prewett):  Nazajutrz, syn królewski kazał obwieścić trębaczom, że poślubi pannę, na której nóżkę, pantofelek będzie w sam raz. Wysłał też z tym pantofelkiem zaufanego dworaka, aby się zajął przymiarkami.

(trąbki) (wchodzą Herold i trębacz + księżniczki)

HEROLD (William Spare):   Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan! Król jegomość kieruje orędzie: straż królewska poszukiwać ma wszędzie! A gdy znajdzie się właścicielka pantofelka, w otoczeniu dam i rycerzy, do pałacu ją sprowadzić należy! 


SCENA 8:

NARRATOR (Jack Prewett):,  Gdy ta wieść rozeszła się po mieście, panien chyba ze dwieście, czekało, proszę mi wierzyć, by pantofelek przymierzyć. Królewscy strażnicy, chodzili od domu, do domu i szukali, gdzie ta nóżka niewielka, która pasuje do pantofelka.
    
(przymierzanie pantofelka)
Przyszli wreszcie do mieszkania macochy a córeczki, w jedwabne pończochy stopy przystroiły i w pantofelek pchają z całej siły. Lecz na nic to się zdało...Bo wybranka królewicza miała stopkę bardzo małą. [Aktorzy robią to, co opisuje narrator]

KOPCIUSZEK (Maggie Noxc):  Czy ja też mogłabym przymierzyć ten bucik?

MACOCHA (Ruth Vialabi):  Wracaj do kuchni Kopciuszku, to nie jest miejsce dla ciebie!

HEROLD (William Spare):  Mam rozkaz przymierzyć pantofelek wszystkim pannom w królestwie.
[przymierzają, pantofelek pasuje (a to ci niespodzianka :P – przyp. aut.)]

HEROLD (William Spare): A to ci niespodzianka! Więc to ty jesteś królewską wybranką! Pantofelek leży jak ulał! Pójdziesz panienko z nami do króla.

SIOSTRA 1 (Elizabeth Ruthound): Mamo! Ja się chyba zabiję!

SIOSTRA 2 (Victorie Ruthound): Mamo! Ja tego nie przeżyję!

MACOCHA (Ruth Vialabi):  Świat się kończy daję słowo! Nasz Kopciuszek, zostanie królową! (Wychodzą)

SCENA 9:

NARRATOR (Jack Prewett):  Wszyscy odprowadzili Kopciuszka do królewskiego pałacu. Syn królewski nie posiadał się ze szczęścia i zachwycał się bez ustanku swoja śliczną narzeczoną. Królowa kiwała z uznaniem głową, że dobry wybór, a król podszeptywał jej do ucha, że nigdy nie widział tak wdzięcznej twarzyczki.

HEROLD (William Spare):  Jego królewska mość, wszem i wobec obwieszcza, tym z bliska i tym z daleka – nadszedł kres wszystkim smutkom! Jesteśmy szczęśliwi, że nasz królewicz się żeni! Król wyprawia huczne wesele – a was wszystkich zaprasza na ucztę.


SCENA 10:

[Kopciuszek i książę wychodzą z kościoła, całują się na szczycie schodów i wchodzą do karety, którą prowadzi woźnica (Syriusz Black)]

________________________________________

Nie najgorszy. Nawet nie zauważyłam, że aktorzy odegrali pierwszą scenę i zaczynajął drugą.
- Dobrze! Teraz zapraszam aktorów do sceny drugiej, a właściwie aktora, ponieważ występuje tam tylko narrator. – Znowu zrobiło się zamieszanie, chociaż chyba trzeba być nie wiem, kim, żeby zrobić zamieszanie z zejścia na widownię i zostawienie na scenie tylko jednej osoby. – Dobrze. Remus, ty jesteś dobry w zaklęciach, więc będziesz odpowiadał za zmianę scenografii i świateł. W tej scenie gasną wszystkie światła i jeden reflektor jest skierowany na narratora, który stoi po prawej stornie. Mówi swoją kwestie i zapalają się światła by rozpocząć scenę 3. Wcześniej już przy zgaszonych światłach na scenie mają już być osoby z sceny 3, ponieważ zaczyna się od razu po zapaleniu świateł. Czyli mają już być król, królowa, siostry, macocha i sztuczny tłum. Zaczynamy!
Zaczęło się. Światła zgasły i narrator przeczytał swoją kwestie. Potem się zapaliły i usłyszałam dźwięk trąbek. Oczywiście nikt na prawd nie grał. Macocha i siostry wyszły z domu-sceny i weszły ponownie już na rynek. Tam scenę odegrali król, królowa i inni. Powiem, że Dorcas najbardziej wczuła się w swoją rolę.
Potem już mi nie chciało się przypatrywać i zaczęłam uczyć się swojego tekstu. Nie był trudny. Naukę przerwała mi McGonagall mówiąc, że teraz ja wchodzę. Wzięłam scenariusz i ruszyłam na scenę. Odegrałam swoją rolę całkiem dobrze. Chyba. Potem zeszłam i dałam miejsce innym aktorom. Dalej uczyłam się. Nim się obejrzałam był koniec lekcji. Była przerwa. Wszystkie dziewczyny podniecone gadały o poprzedniej lekcji. Przysłuchiwałam się im, ale nie zwracałam szczególnej uwagi na rozmowę. Znałam tą bajkę od… sama nie wiem, kiedy, ale bardzo długo, a one zachwycały się romantyczną opowieścią nie wiedząc, że to bajka dla małych mugolskich  dzieci. Na następnej próbie ćwiczone były te sceny, które poprzednio nie specjalnie wyszły. Ja nie wchodziłam na scenę, ponieważ wypadłam całkiem dobrze. Akurat była scena gdzie grał Syriusz. Jakoś chyba nie specjalnie przejmował się tym, że nic nie mówi, co mnie zdziwiło, ponieważ lubi być w centrum uwagi. Minę miał zamyśloną, jakby myślał jak to by to przedstawienie zepsuć lub…
Ocucił mnie dzwonek. McGonagall wszystkich wywaliła i usunęła scenę z sali i przywróciła w niej porządek.

____________________________

I co, podobało się? Jeśli zobaczycie parę błędów w scenariuszu to napiszcie w komentarzu żebym poprawiła. W końcu, kiedy ściągasz sobie ze strony scenariusz do przedstawienia i jest fajny to super. Ale ten niestety poprawiałam z pół godziny, ponieważ był zrobiony dla przedszkolaków i wszędzie było pełno rymów itp., więc uznałam, że dla 15 - latków niezbyt to będzie pasować. Prawie wszystko musiałam zmienić. Zgadza się tylko ogólny zarys fabuły.
Zapraszam do komentowania!
Ala


Obserwatorzy

Layout by Yassmine